środa, 14 października 2015

Rozdział 10

"Oh dear you, kid"

Wstałam dziś wcześnie. Od razu udałam się do łazienki w celu ogarnięcia. Szybki prysznic i luźne ciuchy... tak nic więcej mi nie potrzeba. Ah.. zapomniałam ze dziś mam spędzić dzień z młodym, ale nie za bardzo mi się chce. Po porannej toalecie poszłam do pokoju i wzięłam gitarę. Zaczęłam grać to:


Po za granej piosence poszłam do szafy i zalozyłam gruby sweter , gdyż zrobiło mi się strasznie zimno. Kiedy doszła godzina 10.00, Zeszłam na dół. Cisza... jak makiem zasiał...
- Hej Laura.
- O matko! RyRy ale mnie przestraszyłes!
- Przepraszam...
- No okey :') w porządku.. Gdzie są wszyscy?
- Eee Rydel w centrum. Rik pojechał coś załatwić. Rocky u kolegi a Ross gdzieś poszedł. A Ell jest u siebie. Rodziców tez nie ma. Aaa ty? Jak się czujesz? Masz ochotę spędzić ze mną dzień? 
- Taak bardzo chętnie...
- Kłamiesz...
- Nie nie. Na początku mi się nie chciało. Ale... jest ok. Przecież z każdymmam sspędzić dzień. 
- To super!

Udaliśmy się do kuchni , gdzie czekały na mnie tosty i herbata. Szybko zjedliśmy i Ryland powiedział żebym się ogarnęła bo gdzieś pojedziemy. Po 15 minutach byliśmy już w samochodzie. Młody powiedział ze pojedziemy do jego studia. Budynek był duży. W kolorach czerwieni. Taki sam był pokój Rylanda w którym nagrywał różne kawałki. Podeszlismy do sprzętu i dopiero się działo...
- No dajesz! Ja ci pokaże a potem ty.
I tak było cały czas. Powtarzał ze mi pokaże, że jest dobrze ale ja wiedziałam swoje.
- Nie nie idzie mi coraz gorzej.
- Nie prawda.
- Prawda. Ryland dlaczego nie grasz w R5?
- No cóż... Kocham muzyke i wszystkich fanów, choć jestem jeszcze młody. . Nie szłami gra na żadnym instrumencie z resztą śpiew tak samo. Wole sport a taka muzyka i praca Dj oraz menagera R5 tez mi odpowiada.
- Najważniejsze że dobrze się w tym czujesz.
- No jasne. Dobra gramy dalej.
Młody jest bardzo miły. Kilka godzin tłumaczył mi jak to się robi. W między czasie zamówiliśmy jeszcze pizze. Wychodząc ze studia cały czas się smialismy:
- Hahaha zajebiście ci poszło! 
- Akurat!
- Naprawdę. 
- Och ty kochany dzieciaku*.
- Ej jestem tylko o rok od cb młodszy. 
- Dobra dobra. 
Było po 16, wiec poszliśmy jeszcze na boisko i pogralismy w gałe. To znaczy on grał bo ja się tylko śmiałam i mówiłam ze nie umiem. 
Po powrocie do domu dobiegły nas zapachy z kuchni. 
- O witajcie dzieci! Siadajcie. - przywitała nas Stormie 
- Hej wszystkim! - powiedziałam równo z RyRy'm i usiedlismy do stołu. 
Ryland opowiadał Rocki'emu i Ell'owi o dzisiejszym dniu. Oni oczywiście mieli ze mnie beke. Rodzice Lynchów gadali z Rikiem a ja trochę z Delly. I napewno nie zgadniecie kto siedział cicho. Jestem tego pewna. No bo kto? ROSS. Tak... ten to ma tupet wszyscy się śmieją a on :'(  Ajajaj
Po kolacji pobiegłam do "mojego młodszego braciszka". Czerwone drzwi otworzyły się a ja padam na łóżko. Gorąco mu Podziękowałam ucalowalam i poszłam do siebie. 
Wzięłam szybki prysznic i ułożyłam się w cieplutkim łóżku.  Zaczęłam myśleć o jutrzejszym dniu z Rossem. Ale moja głowa i zmęczenie nie pozwalało na dalsze myślenie. Zasnelam...


------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ajajaj!!!! Dzień doberek!

KOCHANI TAK STRASZNIE WAS PRZEPRASZAM!!!
Wiecie pewnie sami ze w szkole nie jest łatwo. Dlatego tak długo mnie nie było.  Szkoła lekcje i dodatkowe zajęcia. Byłam tez na koncercie R5. Było świetnie cuz mogę powiedzieć! 
Ryland wspaniały miły i kochany! Rydel uśmiechnięta! Rik zabawny! No i oczywiście "Sexy Rocky"! Do tego jeszcze Ratliff i "Polki są najpiękniejsze"! No a Ross... IDEAŁ!!! ♡♡♡
To był najlepszy czas!
No ale wracam z nowym rozdziałem. Kocham i pozdrawiam.
Do zobaczenia!!! ;-* :) ;) :-3 <{¤,,,,¤}> 


https://youtu.be/ZJEi3Qs4d3Q ----- Fall Back in Love Dj Ryland ☆☆☆













środa, 16 września 2015

Rozdział 9

"I love these idiots"

- Aaaaaaaaaaaaaaaaa!!! Debile co wy wyprawiacie!! - godzina 8.00. Leżę na łóżku cała mokra w wilgotnej pościeli. A to wszystko przez tych debili. ROCKY I ELLINGTON!! Tak to z nimi mam dziś spędzić dzień...
- Hahahahahahahah!! Normalnie sikam ze śmiechu. Ell to była nasza najlepsza akcja! 
- Ughh... Proszę ja nie chce z wami spędzać dnia! Nie wytrzymam!
- Spokojnie młoda... to tylko kilka godzin wytrzymasz. Hahaha przebież się i chodź na dół.
- A co? Zrobiliście śniadanie?? 
- Ee-ee nie?... TY zrobisz.
- Co?!
- Czekamy na dole!!

Załamana całą sytuacją wzięłam pościel i wyniosłam na balkon, było chyba ze 38*. Sama poszłam do łazienki, zdejmując mokrą piżamę. Umyłam zęby i weszłam pod prysznic. Jak co dzień wyszłam, wytarłam się i owinęłam ręcznikiem. Pobiegłam do garderoby i założyłam różową koszulkę na ramiączka i ogrodniczki. Lekki makijaż i luźny warkocz dodawał mi uroku. 



 Byłam ciut zdziwiona że rano nikt nie przyszedł mi z pomocą. W końcu nieźle się darłam. Wyszłam na korytarz ale wszędzie było cicho. Zbiegłam po schodach na dół i dopiero w salonie zobaczyłam sprawców mojego porannego napadu. 
- Nie ma ich jak coś. - luźnym tonem powiedział Rocky. 
- Jj-jak to nie ma?
- No powiedzieli że nie będą nam przeszkadzać.
- Aha...
- Lau...  ja to bym zjadł naleśniki. - poprosił mnie Ratliff - Plose..
- Ech no dobrze.

Poszłam do kuchni i zaczęłam się zastanawiać że nie może być tak źle. Wzięłam składniki i zaczęłam robić. Po chwili do kuchni wbiegli chłopcy rzucając krótkie "pomożemy".
Zaczęła się zabawa... Po kolei wrzucaliśmy jajka i mleko. Trochę soli i na końcu mąka. Z tą już było gorzej... Była dosłownie wszędzie... Cała kuchnia, moje ubrania i chłopcy... wszystko pokryte białym puchem...  Po zabawie i lekkim ogarnięciu, zaczęłam smażyć. Kiedy śniadanie było gotowe usiedliśmy na podłodze w kuchni i zaczęliśmy jeść. Byliśmy już tak obżarci że nie mieliśmy siły. Jednak chłopaki się nie poddawali... tak myślałam... ale oni zamiast do buzi zaczęli rzucać nimi we mnie. Byłam cała w dżemie i naleśnikach. Po wszystkim posprzątaliśmy a chłopaki zaproponowali że pójdziemy na plażę...


*1h później*

Byliśmy już na plaży. W towarzystwie chłopaków czułam się bardzo dobrze. Byli mili i kochani. Mieli na prawdę nie złe odpały. Kocham tych idiotów*. Leżeliśmy na plaży opalając białe ciała. Później bawiliśmy się w piachu, zakopując Ellingtona. Zadowoleni ze swojej pracy usiedliśmy na kocu i zaczęliśmy jeść żelki. Rat był tak załamany że wyrwał się z piachu i zaczął nas gonić. Ja i Rocky szybko uciekaliśmy aż dotarliśmy do wody. Nawzajem się podtapialiśmy... Była ekstra zabawa! 
Potem poszliśmy na koc i zaczęliśmy się suszyć. Ok godziny 16 zeszliśmy z plaży udając się do budki z kebabami. Szybko zjedliśmy, a po minach chłopaków ogarnęłam że cieszą się tym dniem i tym że tyle jem. Do domu wróciliśmy po piątej. Graliśmy na x-boxie. Dwa razy z nimi wygrałam! Później z nimi tańczyłam. Jednak dalszego ciągu wydarzeń nie pamiętam bo zasnęłam i to był błąd...
Obudziłam się z... pastą do zębów na twarzy!
- Aaaaaaaaaaa!!! Drugi raz dziś mnie budzicie w tak potworny sposób!
- Hahaha ci-cicho b-bo zamówi-liśmy pi-pi-pizze. - cali uchachani.
- Och tylko to zmyje.
Wróciłam do salonu już z czystą twarzą i zaczęłam jeść. Nagle drzwi się odtworzyły i do salonu weszła reszta familii...
- Hej jak tam minął wam dzień?? - zapytała Rydel.
- Świetnie/okropnie!
- Cóż za zgodność! Hahaha widać że dali ci nie zły wycisk. - powiedział Ryland.
- Owszem... ale nawet spoko się bawiłam. Dzięki chłopcy - każdy dostał po buziaku - ale ja już pójdę i proszę abyście mnie jutro nie budzili.
- Hahaha dobrze.... - odpowiedział mi Rockliff

W pokoju szybko się umyłam i przebrałam. Wzięłam pościel z balkonu i ułożyłam na łóżku. Włączyłam jeszcze telewizję, ale szybko odpłynęłam...


--------------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej!
Jak widzicie rozdział wcześniej bo chora jestem i się nudzę... ;)
Zmieniłam też wygląd bloga. Myślę że jest lepszy... Postanowiłam też, że usunę Stronkę Tylko Dla Was, bo nikt tam nie zagląda :( ale co tam! Mówi się trudno i płynie się dalej.
MIŁEGO CZYTANIA!!!







sobota, 12 września 2015

Rozdział 8

"Day with him is a pleasure"

Obudziłam się czując na sobie czyjś wzrok i nie myliłam się. Na kanapie siedział 
 Riker i oglądał telewizję. 
- Hej. Co ty tu robisz?
- O hej. Sorki ze cie obudziłem, przyszedłem powiedzieć żebyś ubrała się w coś luźnego i zeszła na śniadanie.  
- A masz jakieś plany na dzisiaj? - znacząco poruszyłam brwiami.
- Spokojnie mała. Nie tak szybko. Zbieraj się. 
- Hahaha jasne!
Pościeliłam łóżko i weszlam do garderoby. "Luźne, tak?" Wzięłam to:

I poszłam wziąć szybki prysznic. Nie wiedziałam co mnie czeka dlatego zrobiłam niezgrabnego kucyka i lekki makijaż. Zeszłam na dół do kuchni. Stała w niej Stormie i robiła kanapki. Przywitałam się a ona powiedziała ze zaraz poda śniadanie. W salonie siedzieli chłopcy i grali. Jak zwykle.... Jestem tu od kilku dni a już wiem jacy są. Weszłam do jadalni. Przy stole siedziala Rydel, Ross i Riker z glupim usmieszkiem. 
- Z czego się smiejesz?! - zapytałam z irytacją.
- Z niczego - i znów ten uśmiech. 
On jest nienormalny. Po 5 minutach przyszła Stormie i Mark oraz chłopcy. Śnie danie minęło w miłej atmosferze. Po posiłku Rik powiedział ze czeka przy aucie, wiec wzięłam torbe I ruszyłam do drzwi...
- Wychodzisz? - usłyszałam za sobą głos Rossa.
- Tak mam dziś dzień z Rikerem.
- Uważaj na niego.
- Co to znaczy??
- Kiedys się dowiesz.
No i poszedł. Jest strasznie tajemniczy. Wyszłam na dwor i weszlam do wspaniałego niebieskiego Lamborghini. Ruszyliśmyz piskiem opon ale Blondi wiecznie się uśmiechał. 
- No kurde możesz przestać! - Nie wytrzymałam. 
- Ale o co ci chodzi hahaha? 
- I jeszcze się pytasz? Siedzisz w moim pokoju, dziwnie się uśmiechasz i nie chcesz powiedzieć gdzie jedziemy!
- Przecież nie pytałaś. 
- O to gdzie jedziemy??
- Już jesteśmy. 
Wyszliśmy z samochodu i ujzałam szkole? Nie, nie zwykła szkołę tylko "School Dance"!
- No głową cie boli! - poważnie się boje. Może Ross miał rację... - Przecież ja nie umiem tańczyć.
- Wiem.
- No to co będziemy tu robić? 
- No jak to? Tańczyć!!
Weszliśmy do szkoły a tam?? PUSTKI!!! Ja się boję...
- Oj Lau za nim wyszłas z domu gadałas z Rossem?? - kiwnelam głową - Tak myślałem... nie o to mu chodziło kiedyś ci wyjaśnię. W każdym razie ja uwielbiam tańczyć dlatego sobie  potańczymy. 
- Świetnie! 
Riker włączył muzykę iiii dopiero się zaczęło! Wspaniałe się bawiłam. Spędziliśmy tam ok 4godzin. Na zmianę tanczylismy i gadaliśmy. Było dużo sśmiechu. Po zabawie Rik podał mi torbe i kazał się przebrać. Poszłam pod prysznic wyjęłam z torebki ręcznik i sukienkę... Nie wiem skąd on ją wziął...


-  Skąd ja miales? - powiedziałam gdy byłam już gotowa. 
- Eee nie ważne. 

Wyszliśmy ze szkoły i pobieglismy do auta. 
- To teraz coś zjemy.
- Dziekuje Riker to była świetna zabawa!
- Hahaha tylko ze mną takie rzeczy.
- No jasne! Rydel jest przemiła a zakupy z nią to była przyjemność. Ty jesteś cudowny! I nareszcie wierze ze umiem tańczyć. Najbardziej boje się dnia z chłopakami. 
- Domyślam się... Ell i Rocky to największa masakra. Ryland jest... nawet spoko a Ross...
- No właśnie! Jest strasznie tajemniczy.
- Ehh Laura myślę że mu się spodobałas. Był zazdrosny ze cie tu zabieram. Dlatego cie ostrzegał. Bo wiesz kiedyś mu odbiłem dziewczynę i był strasznie zły. 
- Osz ty okrutny człowieku! Hahaha jesteś straszny.
Dojechaliśmy na miejsce i zjedliśmy spaghetti. Było mega pyszne. On znali mnie ja znałam ich ale każda rozmowa była kojąca i uspokajająca. Wiedziałam że będę tu bardziej szczęśliwa niż w Polsce. 
Po posiłku poszliśmy do kina na "The Fault In Our Stars". Obydwoje ryczelismy. Po zjedzeniu popcornu wypiciu coli i obejrzeniu filmu wróciliśmy do domu, jeszcze wstępujac do Mc'a. O Burgera ja rybę... Po zjedzeniu nareszcie wyladowalismy w domu...
- Nareszcie jesteście! - krzyknął Ross. Fakt było po 22.00
- Nie drzyj się młody - zbesztal go Riker.
- Spokój chłopaki! Sory ale ja nie będę słuchała waszych kłótni. 


*Oczami Rydel*

- No i co robisz baranie! 
- Spieprzaj!
- Chlopaki!! Jedna dziewczyna więcej w domu a wy już do gardeł sobie skaczecie! - krzyknęłam. 
Chłopaki się rozeszli a ja poszłam do salonu gdzie siedziala Lau i reszta bandy. 
- No nie Lau... Wciągneli cie w to?!
- Ciii gram!
- Riker grzebie ci w rzeczach!
- CO?! 
- Już nic... hahaha opowiadaj jak było. 
- Świetnie! Poprostu cudnie! Dzień z nim to była przyjemność.*
- Tak myślałam... Ross nie mógł się doczekać kiedy wrócicie...
- Ehhh no cóż... ja juz idę bo padam! Pa kochani!!
- Pa!

*Oczami Laury* 

Weszłam na górę do pokoju Rikera.
- Hej jeszcze raz dziękuję. Było wspaniale! 
- Nie ma sprawy Lau. Mam nadzieje ze to powtórzymy. 
- Jasne! - pocałowałam go w policzek i poszłam do pokoju. Weszłam pod prysznic, umylam sie malinowym płynem. Wyszłam i wytarłam ciało. Nałożyłam balsam oraz umylam zęby. Zmyłam makijaż i zalozyłam piżamę...



Wyszłam z pokoju w celu napicia wody, ale coś mi nie pozwolilo... Znowu ktoś grał na pianinie. Zajrzałam do pokoju a tam... Ross. Cóż za zdziwienie... Miał zamknięte oczy wiec usiadłam obok niego i zaczęłam z nim grać. Uśmiechnął się ale nie przestawał. Po skończonej melodii pocałowałam go w policzek i uciekłam. Postanowiłam ze trochę go pokuszę, jeśli mu się spodobałam. Jednak nie wiem czy to to bo jest jeszcze Rik...
Wróciłam do pokoju ze szklanka coli, bo z tą woda to oczywiście żart. Nie nawidze jej a cole kocham. Polozylam się na łóżku i odplynelam...

*Oczami Rossa*

Wiedziałem ze była to Lau. Pocałowała mnie w policzek tylko.. czemu uciekła? Chyba mi na niej zależy. Jest niesamowita lecz na drodze stoi mi jeszcze jeden człowiek... Riker!!
Poszedłem do pokoju zucilem się na łóżko i zasnąłem. 

*Oczami Rikera* 

Cieszyłem się ze jej się podobało.  Jest nawet niezłą tancerka. Pocałowała mnie w policzeka to juz plus. Chyba mi na niej zależy. Jest niesamowita lecz na drodze stoi mi jeszcze jeden człowiek... Ross!
Poszedłem do pokoju zucilem się na łóżko i zasnąłem. 



------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Przepraszam ze tak długo mnie nie było.  Wiem troszkę zawiodłam, ale mam nadzieje  że ten rozdział wam się spodoba. Info na fb będzie dawała Wiktoria Z ja nie mam konta bo nie jest mi potrzebny. Sorki za bledy... zawsze pewnie będą błędy bo pisze na telefonie. 
No to tyle szykujcie się na kolejny rozdział z wariatami!!
Do napisania! ☺




niedziela, 6 września 2015

Przepraszam :(


     Tak jak widzicie nie ma rozdziału , bo są przeprosiny. Podjęłam się pisania bloga i nie chce tego zawalić ze względu na szkole. Przepraszam  (jeśli mam kogo) za to ze pisze ta notkę i za brak rozdziału. Poprostu nie mam pomysłu co dalej. 
Proszę dajcie w komach propozycje na dzień z Rikerem Ellem Rockym i Rylandem (bo na Rossa akurat mam pomysł,  ale jak chcecie to dawajcie). Jest mi miło że komentujecie i ze poświęcacie swój czas, mogą być to nawet anonimki. 
Przepraszam i życzę miłego tygodnia kochani.
Do zobaczenia przy następnym ☺☺




poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 7

"Shopping, shopping, shopping..."

Obudziłam się koło 9.35 i leniwie wstałam z łóżka. Jak codzień wybrałam zestaw ubrań i ruszyłam do łazienk. Wykonałam poranne czynności i z radością wypisana na twarzy Zeszłam na śniadanie.  W kuchni stała Dells:
- O dzień dobry! 
- Hej Rydel.
- To co dziś jest nasz dzień? 
- Jasne! A gdzie chłopaki? 
- Ughh uciekli! Jak tylko idę na zakupy zawsze to robią by nie nosić toreb.
- Hahaha no to nieźle. 
- No... Dobra siadaj i zjadaj i lecim.
- Ok.
Wzięłam się za jedzenie kanapek z serkiem topionym I pomidorami. Wypiłam herbatę. Ruszyłam do Delly. Stała przy pięknym różowym Lamborghini.
- Wow niezła fura!
- Dzięki. Tez będziesz taka miała. 
Ja się tylko uśmiechnęłam i dopiero po chwili dotarło co powiedziała. Ale już nie wnikam...
Cała droga nam minęła bardzo fajnie. Dużo rozmawiałyśmy. Po 20 minutach dojechaliśmy do... fryzjera??
- Rydel a zakupy??
- Potem. No choć!  
Ruszyłam za przyjaciółką bo chyba mogę ją tak nazwać. Weszliśmy do salonu i od razu się nami zajeto. Usiadłam na fotelu a pani w różowym fartuchu umyla mi zajebiście pachnącym płynem włosy.  Później podciela lekko koncowki i zrobiła dziwne zawijasy. Wyglądałam świetnie. Rydel za to miała burze loczkow. Miałyśmy ekstra fryzury.




Później były paznokcie i makijaż. Ten był lekki i naturalny. Ale paznokcie genialne. Ja z motywami czerwieni a ona różu. I oczywiście muzyka:




Po tej zacnej wizycie były zakupy. Kupiliśmy spodnie koszulki i biżuterię. Braliśmy wszystko. Zapłaciliśmy ok 1000. Jeju... 




Po zakupach poszliśmy do Mc'a (maka). Na jadłyśmy się za pszeproszeniem jak świnie. 
Po tym wszystkim wróciliśmy do domu. A początek był taki.
- O Jezusie! Zesłałeś mi aniołki! ! - krzyknął Ell gdy nas zobaczył. Nic dziwnego. Zajebiste fryzury i makijaż.  Fajne paznokcie i ekstra ciuchy. Do tego obladowane torbami.
- Hhhhh było powiedzieć to byśmy z wami pojechali. - powiedział Rocky na co RyRy mu przytaknal. 
- Co ty Laura im zrobiłaś?! Przecie to nie możliwe - odparła Delly
Ja zaczęłam się śmiać i pobiegłam do pokoju zanieść torby ale ktoś mi przeszkodził. 
- Pomoge - zasugerował Riker
- Ok
Dałam mu torby i poszliśmy do pokoju. Chwilę pogadalismy i poszedł bo Rocky go wolał. 
Wychodząc z pokoju usłyszałam piękna melodie.
- Ross?
- O hej Laura. Pięknie wyglądasz.  I przepraszam to twoje pianino nie powinienem...
- Dziekuje i nic się nie stało. 
Tak jak z Rikiem chwile rozmawialiśmy i poszliśmy na kolacje.  Po posiłku wszystkich Pożegnałam i poszłam do Rydel. Podziękowałam za wspaniały dzień i Doszłyśmy do wniosku ze musimy to powtórzyć. 
Poszłam do pokoju. Umylam się i Przebrałam w piżamę.  Jutro dzień z Rikerem. Jednak cały czas myślałam nad Rossem. Jest taki uroczy i nieśmiały?...  Sama nie wiem. Z tymi myślami zasnelam.



-------------------------------------------------------------------------------------

No to tyle. Wiem ze krótki, że błędy i ze może nudny ale nie miałam dziś zbytnio czasu. Ale obiecałam to jest!


"Co dzień rano wita nas
odgłos dzwonka – więc do klas.
Tutaj pani uśmiechnięta wita
chłopców i dziewczęta. 
Już zeszyty wyciągamy 
i książeczki otwieramy.
Tu literki poznajemy – 
pisać, liczyć już umiemy.
Angielskiego się uczymy – 
mając czasem dziwne miny.
Bo choć słówka czasem modne – 
są do naszych niepodobne.
Dobry stopień – to nagroda,
z której każdy z nas się cieszy.
Bo choć mamy mało lat – 
to lubimy szkolny świat."


Powodzenia w tym roku szkolnym moi kochani czytelnicy!!!!

Kocham i liczę na KOMY♡♡♡♡♡♡♡









piątek, 28 sierpnia 2015

Notka :(

Ehh... więc jak wiecie zbliża się rok szkolny. Z tej właśnie okazji postanowiłam coś wymyślić. W opowiadaniu Laura ma spędzić dzień z każdym z Lynchów. Miałam zacząć od najstarszego ale pomyślałam inaczej.
Zapewne każda z was uwielbia zakupy, fryzjera czy kosmetyczkę. Lau spędzi dzień z Rydel. Udadzą się właśnie na zakupy itd. Wy możecie sobie wyobrazić ze jesteście tam razem z nimi. To taki mój prezent żebyście wyluzowały.
Ja idę do 2 gimnazjum i będę miała masę lekcji. Plus dodatkowe takie jak angielski czy emisja głosu.  Ale będę starała się szybko dodawać rozdziały.
Kocham was misie <3 i dziękuję za komy. ☺☺☺☺
Postaram się dodać rozdział w poniedziałek z dniem dziewczyn ♡♡♡♡







czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 6

" Every morning after I'm the same disaster 
Evrytime it's *Groundhog day*..."



Obudziły mnie promienie słoneczne wydobywające się zza lekkiej i jasnej firanki. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na zegarek: 10.00. Delikatnie się rozciągnęłam i rozejrzałam po pokoju. Wczoraj byłam zbyt roztrzepana, by cokolwiek ogarnąć. Był naprawdę ogromny, podzielony na kilka części. Kanapa, gitary i tajemnicze drzwi. Było tu tyle miejsca i przestrzeni. Wszystko urządzone w czerwieni, nawet drzwi. Niebywała czystość mnie zaślepiała.To zapewne sprawka Rydel, która zna się na tym jak nikt inny (wiem z gazet ;). Po za tym mieszka w domu z samymi chłopakami i musiała się przystosować.

Byłam strasznie zła. Przede wszystkim rodzice. Jak mogli mnie oddać, porzucić. Mam dopiero 14 lat. A siostra? Aż tak bardzo jej przeszkadzałam tym, że chciałam się do niej przytulić? Ehh...
A Weronika? Czemu nic nie powiedziała? Czułam się strasznie, wszyscy mnie okłamywali.
Zastanawiam się jednak nad sprawą Lynchów. Dlaczego ja? Niby wczoraj mi mówili, ale...
Muszę z nimi porozmawiać! Muszą mi wszystko wyjaśnić!
Myśląc nad tym wszystkim ogarnęłam, że to może być niezła przygoda. I tak w domu miałam ciężko, a tu mogę być komuś potrzebna. W duchu czułam radość, że jestem w Los Angeles, z moimi idolami i w tak bogatym domu. Zwykła Laura Marano. Porwana i oddana pod opiekę obcych ludzi do zajebistego domu.To była przepustka do nowego życia.
Wstałam z łóżka i ładnie je pościeliłam. Zaczęłam krążyć po pokoju i postanowiłam otworzyć tajemnicze drzwi. Okazało się że była tam piękna garderoba.



Szybko wybrałam zestaw na dziś. Muszę stwierdzić że Delly ma świetny gust aczkolwiek inny niż mój, a tu proszę ubrania całkowicie w moim stylu. Wzięłam go i poszłam do łazienki, którą też mam w pokoju (Rydel mi mówiła, że są jeszcze inne toalety, ale te w pokojach są nasze własne):


 


Weszłam do pomieszczenia i od razu zdjęłam piżamę. Weszłam pod prysznic, zgarniając jakiś mega pachnący płyn. Nałożyłam go na ciało i od razu poczułam jak mi dobrze. Gorąca ciecz spływała mi po ciele. Byłam mega wyspana, potrzebowałam tylko kąpieli i jedzenia, gdyż strasznie mi burczało w brzuchu. Postanowiłam, że umyje włosy. Zmoczyłam głowę nakładając płyn, a później odżywkę.
Po spłukaniu włosów i ciała wyszłam z pod prysznica i wytarłam się ręcznikiem. Nałożyłam balsam i szybko go wklepałam. Założyłam zestaw i wysuszyłam włosy układając je w piękne fale. Umyłam zęby oraz zrobiłam lekki makijaż podkreślający oczka. Zadowolona z mojej pracy i z tak wielu rzeczy jakich znalazłam w łazience usiadłam na łóżku.

*Oczami Rydel*
Wszyscy już wstaliśmy i czekaliśmy na śniadanie, które chciał przygotować Ross. Myślę, że Laura mu się spodobała może będzie Raura! Hahaha... Weszłam do salonu, ale tam nie było zbytnio miejsca. Chłopaki leżeli rozwaleni i wcale nie mieli zamiaru wstać. Poszłam więc do młodszego brata pichcącego w kuchni.
- Co będziemy jeść Rossy?
- Och Dells mówiłem żebyś tak na mnie nie mówiła.
- Wszyscy tak mówią. Nie odpowiedziałeś na pytanie.
Brat przymrużył oczy i powiedział że naleśniki. Nienawidził jak mówiliśmy do niego "Rossy", ale i tak każdy robił swoje.
- Co tak nagle wyrwało cię na zrobienie śniadania hem?....
- Tak jakoś..
- Dobra dobra nie ściemniaj, wiem że to dla Lau...
- I tak z tobą nie wygram więc nie będę się kłócił.
- Ale nie zaprzeczasz!
Chciał coś powiedzieć ale ja wybiegłam wołając naród na śniadanie. Szybko też pobiegłam do Laury i zapukałam do czerwonych drzwi...

*Oczami Laury*

Siedziałam na łóżku, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Powiedziałam "prosze" i w drzwiach  pojawiła się Ryd.  
- Hej Lau. Wyspałas się? 
- Cześć. Tak, bardzo.
- To świetnie. Ross zrobił śniadanie, przyjdziesz?
- Tak jestem mega głodna! 
- Hahaha to dobrze.
Zeszłyśmy na dół i po chwili poczułam piękny aczkolwiek znajomy zapach. Weszliśmy do jadalni gdzie siedziala juz cała banda.
- Hej wszystkim! - postanowiłam ze się przywitam
- Hej siema cześć - to była odpowiedź 
Uśmiechnęłam się i zajęłam miejsce obok Rikera, wcześniej pytając czy mogę. Ten się tylko uśmiechnął i dodał ze teraz to jest też mój dom i mogę robić co chce. Od razu policzki mnie zaczęły piec, był taki słodki. Po chwili do pomieszczeniu weszła Rydel z herbatą i Ross z talerzami. Uważnie mu się przyjrzałam. Miał na sobie czarne spodnie z dziurami, białą bluzkę i czerwone conversy. Podszedł do mnie uśmiechnął się i podał tależ z naleśnikami. Zauważyłam że jako jedyna mam na nich namalowane serca sosem truskawkowym. Uśmiechnęłam się w duchu i Podziękowałam Rossowi. Ten tylko się zarumienil.... o słodziak! ♡ Rocky ponalewal herbaty i każdy zaczął jeść. 
- Wyspałas się Lau? - zapytał Ell
- Tak. Było bardzo wygodnie.
- A ciuchy i kosmetyki się podobały?  -  tym razem Riker
- Tak są świetne! 
- A  pasują?  Dobry rozmiar i styl wybrałam? -  Delly.. 
- Oczywiście. Tylko zastanawiam się skąd wiedziałaś?
- To może jeszcze raz... - zaczął Riker - Potrzebowaliśmy dziewczyny , która pomagała by nam w nauce w zespole i poprostu była towarzystwem dla męczącej wiecznie Delly
- Ej!!  - oburzyła się blondynka.
- Oj cicho! Nie przerywaj mi! No wiec zaczęliśmy jej szukać. Postanowiliśmy jednak ze wybierzemy z innego kontynentu. Tak więc wybraliśmy Polskę. Warszawskie szkoły okazały się najlepsze. Znaleźliśmy waszą i wzięliśmy ciebie. Nasi rodzice załatwił wszystko z twoją rodziną, dyrektorka i tą Weroniką... tak? - kiwnelam głową - No umuwilismy się z Marlee , która znamy ze szkoły ze cie "pożyczy" i tak też zrobiła. - skończył swoją wypowiedź Riker
- Dowiedzieliśmy się o tobie wiele żeczy bo musieliśmy.  Twój ulubiony kolor zainteresowania i chociażby rozmiar ciuchow i butów. Tak więc bardzo zainteresowała nas twoja osoba. Lubisz muzykę tak jak my. Pięknie śpiewasz. I jesteś urocza - nieśmiało się uśmiechnęłam - no to chyba tyle. - powiedziała Ryd.
- Mamy nadzieję że nie jesteś na nas zła bo nie wytrzymalibysmy tego! Po za tym teraz jesteś jak nasza druga siostra. - dodal Ryland
- Dziekuje Wam naprawdę. Jesteście kochani i nie, nie jestem zła. Jestem szczęśliwa bo wreszcie ktoś się mną interesuje.
Całe śniadanie minęło świetnie.  Nie obeszło się bez żartów chłopców i latającego jedzenia.  Jednak jedna osoba siedziala cicho czasami lekko się uśmiechając.  To był Ross. 
Kiedy zjedliśmy wszyscy oczywiście uciekli a ja pomyślałam że pomogę Rossowi posprzątać. Był on w moim wieku ale miał tak wspaniale bujne blond włosy i zabujcze ciemne oczy. 
- Ross pomogę ci!
- Nie nie trzeba, dam rade.
- Oj przestań nic mi się nie stanie jak ci pomogę. 
Przeszliśmy do kuchni a ja cały czas miałam wrażenie ze Blondi jest myślami gdzie indziej.
- Ross wszystko ok?
- Tak tak.
- Nie oszukuj mnie, przecież widzę. Jedyny nie śmiałeś się przy śniadaniu. 
- Och... przepraszam poprostu mam wyrzuty sumienia ze cie tak zgarnelismy. 
- Ross moja siostra nigdy się mną nie interesowała. Miała mnie w dupie. Rodzice wiecznie zajęci nie wiedzieli nawet ile mam lat. Nie jestem zła. To wspólne śniadanie uświadomiło mi ze będę się z wami świetnie bawila. 
- Uff to dobrze. Juz się bałem ze... 
- Laura!!! - Ross nie dokończył bo przerwała mu reszta famili.
- Leć! 
Pobiegłam na górę gdzie słyszałam wołanie. Weszłam do pokoju w którym stało wiele instrumentów.  Gitary mikrofony piece perkusją keyboard.  Wszystko w różnych kolorach.
- Lauruś miałaś przedwczoraj 14 urodzinki wiec...
Nagle wszedł Ross z tortem i świeczkami. A wszyscy zaczęli śpiewać "Happy Birthday".
Byłam w niebo wzięta. Po skończonym  śpiewaniu,  pomyśleniu życzenia ("Życzę sobie by być poprostu szczęśliwą") i zjedzeniu tortu, który nie był zjedzone w normalny sposób nie... to nie w stylu Lynchów. Jedliśmy rękami!  Tak rękami każdy brał ile chciał. To była niezła frajda! Po "kulturalnym jedzeniu" umylismy się a Delly zaczęła mówić:
- Laura, to nie wszystko. Mamy dla ciebie prezent.
Wróciliśmy do pokoju muzycznego i tym razem na środku stał czerwony fortepian!:



- To dla ciebie Lau!! - krzyknęli 
- Nie nie nie to za drogie ja nie mogę go przyjąć!
- No chyba jaja sobie robisz?! Wiesz ile to cholerstwo waży?? Kuźwa prezentów się nie odmawia. Ja, sory my - pokazał na Rockiego i Rylanda, wściekły Ell - musieliśmy go wnosić. Ughh się zgrzalem.
Byłam w wielkim szoku! To znaczy w takim ze zakrywa usta ręką żeby nie wybuchnąć śmiechem.  Jednak Ross Riker i Rydel zaczęli się śmiać to do nich dołączyłam.
- No kuźwa Laura prezentów się nie odmawia. - powiedział uchachany Rik naśladując głosem Ratliffa.
- Ok w takim razie dziękuję. 
Każdego z nich przytuliłam i przeprosiłam Ella za problem. A ten tylko powiedział:
- No kuźwa dobra warto było. 
No i dopiero zaczęła się zabawa. Smialismy się tak ze nie mogliśmy przestać.  Przestalismy się śmiać gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
- Otworze - krzyknęła Dells.
Zeszliśmy na dół i zobaczyliśmy w drzwiach rodziców R5.
- Witaj Lauro!
- Dzień dobry państwu.
Pan Mark podszedł do mnie i uscisnal dłoń.  Natomiast pani Stormie przytuliła i powiedziała ze cieszy się że jestem w ich rodzinie. Ucieszyłam się na jej słowa. 
Kobieta poszła do kuchni w celu przygotowywania obiadu. My usiedlismy w salonie I rozmawialiśmy naprzemiennie się śmiejąc. Ustaliliśmy ze kkażdy dzień będę spędzała z kimś innym by móc ich lepiej poznać. Po 15.00 poszliśmy spozyc posiłek przygotowany przez panią Stormie. Było pyszne. Po obiedzie pożegnaliśmy się z małżeństwem i usiedlismt przed telewizorem. Dużo rozmawialiśmy. Ok godziny 18.30 postanowiliśmy zrobić noc filmowa. Poszliśmy się tylko ogarnąć. 
Wzięłam piżamę i weszlam pod prysznic. Namydlilam ciało później spłukujac woda. Wyszłam nakładając balsam i piżamę. Umylam zęby i zaczęsalam włosy w lekką kitke i Zeszłam na dół gdzie roznosi się zapach popcornu. Usiadłam na kanapie pomiędzy Rikerem a Rylandem. Rik jest naprawdę świetny.  Przez cały film zucalismy się popcornem 
nawzajem karmiąc. Miałam dobry humor. Jednak moja uwagę przykuł Ross który cały czas się na nas patrzył, ale nadal dobrze się bawiłam z Rikiem. Po drugim filmie wszyscy zasnęli. .. tak myślałam. 
Poszłam na górę do pokoju muzycznego. Usiadłam przy fortepianie i zaczęłam grać delikatną melodie. Zamknęłam oczy i poczułam czyjąś obecność.  Ktoś usiadł obok mnie i grałrazem ze mną. Nadal miałam zamknięte oczy.  Kiedy skończyłam grać otworzyłam paczadla i okazało się ze był to Ross.
- Przepraszam ze przeszkodziem.
- Nic się nie stało. Było miło. 
- Mam coś dla ciebie. 
Blondi podał mi pudełko.  Otworzyłam je i ujrzałam piękna branzoletke:




- Dziekuje Rossy.
- No nie! Już myślałem że skoro jesteś nowa to nie będziesz mnie tak nazywała. 
- Byłam oj nadal jestem twoją fanka Ross.
- Tym bardziej powinnaś wiedzieć że nie lubię jak...
- Wiem. I dlatego tak powiedziałam 
- Osz ty małpo! 
I zaczął mnie laskotac. Po godzinie i długiej rozmowie doprowadził mnie do drzwi. Przytuliłam go i pocałowałam w policzek:




Po tym ciężkim dniu szybko odlecialam do krainy Morfeusza! 




-------------------------------------------------------------------------------------

Jakiś długi. Mam nadzieje ze się spodoba. Komentujcie i polecacie znajomym. Przypominam o stronce tylko dla was!

Już was nie mecze bo to bez sensu. Przychodzicie by czytać bloga a nie notki. 

To do następnego!!! {¤`_`¤} (♡☆♡) ☺